[Finał genialny, ale dla niektórych może być zbyt mocny, ja chciałem wyrąbać monitor przez okno
tak się wkurzyłem, ale to jest w nim najlepsze.]
Właśnie skończyłem. Chyba za bardzo się angażuję w te seriale, zawsze po końcówce stoję jak
głupi w osłupieniu, ale przy Shield chyba każdy tak ma. 7 sezonów i ani przez moment nie było
czuć zmęczenia materiału, nie było słabych momentów, non-stop perfekcja. Wszystko w tym
serialu lśni, aktorstwo, klimat, realizm, po prostu epokowe arcydzieło.
Obejrzałem Breaking Bad, do czasu Shield myślałem, że nic lepszego nie istnieje, Vic wybił mi to
z głowy. 5. sezon BB jest słaby, dopiero w końcówce rusza, a Shield, tak jak już mówiłem. Do
tego jestem zachwycony tym, że BB opierało się na ciągłej ucieczce bohatera, a Vic bierze
wszystko na klatę (finał to trochę inna sprawa), bez przesadzonych momentów.
W ostatnim sezonie prawie odgryzłem sobie palce, przez tak niesamowite napięcie.
Oddałbym obie nerki żeby powstał 8. sezon, po prostu nie wierzę, żeby to się mogło w ten
sposób skończyć, jest mnóstwo możliwości jak to pociągnąć, ale nic.
Vic, Lem, Ronnie, Shane, Kavannaugh, Dutch, David - wszystkim Wam dziękuję za najlepsze
widowisko jakie miałem okazję obejrzeć, jeszcze do Was wrócę.
Nie wiem czy byłby sens powstania 8 sezonu, wydaje mi się że było by to czyste sci-fi, oba seriale pokazały że zło się kompletnie nie opłaca, główni bohaterowie zapłacili za to wysoką cenę, Vic Mackey, stracił najlepszego przyjaciela (Lem) miał na sumieniu całą rodzinę Shane'a który był w niego zapatrzony jak w święty obrazek i na sam koniec zdradził i prawdopodobnie skazał na śmierć ostatniego który mu zaufał i łamał zasady żeby pomóc, a do tego zostawiła go rodzina dla której sam łamał zasady i spieprzył sobie życie, a Walter no cóż, genialny facet z marną posadą, zbyt mądry i zaradny żeby pracować w myjni samochodowej, zostaje genialnym królem zła, czuł się świetnie w tym co robił, zatracił się, nie wnikał w to że pieniędzy mu już wystarczy, był w tym dobry, nie ukrywał tego i tylko o to mu potem już chodziło, świetnia pokazana metamorfoza głównego bohatera, jak przerażał ludzi było świetnie pokazane ogólnie oba seriale rządzą.
Zgadzam się. Cała trójka (oprócz Lema) była zdolna zabić niewinnego człowieka i układać się z gangami dla swojej korzyści.
W mojej opinii najlepszym przyjacielem i czymś w rodzaju syna była dla Vicka - Shane. Niestety przez 7 sezonów ukazał, że co raz bardziej pogrąża się w swoim dyktatorstwie i zarazem zatraca każdego, kto był dla niego. Koniec 13 odcinka, równie dobrze mógłby być finałem..
Dla mnie również serial był absolutnie bezbłędny, a finał był dla mnie najlepszą końcówką serialu ze wszystkich jakie oglądałem. Scena z rodziną Shane'a - może były w serialach bardziej brutalne i wstrząsające momenty, ale dla mnie nie ma chyba mocniejszej (na swój sposób). Moment w którym gliniarze wbijają do jego mieszkania, Shane strzela sobie w główę, a żona i syn leżą martwi - po prostu musiało mnie to ruszyć. Scena z wyprowadzeniem Ronniego (chyba jedynej postaci, która nigdy nie zwątpiła w Vica) też dramatyczna. A sama końcówka i puenta również genialne - fajnie domykające serial i pozostawiające solidną furtkę do interpretacji.
Na te same sceny zwróciłem największą uwagę. Kapitalnie wszystko przemyślane.
Serial miażdży! Gdyby powstał dziś byłby meeeeega hitem a tak był tylko hitem :D Powstał z 5 lat za wcześnie.