p.s. chciałem dać 5 bo takim filmom co to bezboleśnie jednym okiem wchodzą i drugim wychodzą z reguły daję neutralne 5. ale kurde czułem, że nie mogę, bo naprawdę jest niezły, czyli musi mieć ocenę pozytywną. co to się ze mną porobiło?

p.p.s. jeszcze jedna myśl mi nie daje spokoju. ja nie chciałem, żeby mi si ten film podobał, a on mi nie dał wyboru. nie chciałem się na nim dobrze bawić, a on mnie do tego zmusił. naprawdę niecodzienne uczucie.

tak,kurde napisałeś,że choć nie chciałem,to obejrzę...To mi się nieczęsto zdarza

Zgodzę się z autorem wątku. Ten film się ogląda, bo nie jest przerostem ambicji nad treścią, tylko rozrywką, za którą stoi świetnie się bawiąca swoim dziełem ekipa, a przynajmniej ja miałam takie wrażenie ;-)
Do tego piękne główne aktorki i znakomita muzyka :)

Miałem właśnie coś zmyślnego, chwalącego film napisać, ale zrobiłeś to lepiej, wiec nie ma się co wyścielać, ja polecam podobnie jak autor postu, widziałem to 2 razy, śmieszny film- dajmy szanse takim filmom, moja ocena 7/10- dajcie 10, niech się trochę podniesie w rankingu :-)

to ja trochę wyrównam twoją ocenę...

a jeszcze jedno sobie przypomniałem, co też świadczy na korzyść filmu - tytułowego ciała Megan Fox, na które większość widzów na pewno miała nadzieję sobie popatrzeć, więcej jest na plakatach niż w całym filmie. to tez niezły żart ze strony twórców.
poza tym ostatnio wreszcie zobaczyłem Juno i jeszcze bardziej nabrałem szacunku do tej całej Diablo. inteligentna z niej babka, nie ma co.

Ach, jakże wiele może się zmienić przez 8 lat. Od tamtych dni upłynęło sporo wody w Wiśle, teraz - jak śpiewał Kazik - jestem starszy i poważniejszy, ale czy lektury mam trochę mądrzejsze? Chyba wręcz przeciwnie, bo staram się coraz mniej snobować na powierzchowną ambicję, a bardziej doceniać to, co się naprawdę liczy, czyli świeżość, kreatywność i bezpretensjonalność. Dlatego z czystym sumieniem i pełną świadomością, oceniając sprawę z perspektywy moich już prawie 70 lat na karku, dzisiaj daję Jennifer's Body okrągłe 9 i oficjalnie uznaję go za jeden z moich ulubionych filmów powstałych po roku 2000. Jestem pewien, że zanim przyjdzie zawinąć się na łono Abrahama obejrzę go jeszcze nie raz i nie dwa. Wspaniały, niedoceniony (chociaż trochę się to chyba ostatnimi czasy zmienia), przewrotny i prześmieszny film. Polecam wszystkim.

O rany, cóż za powrót po latach :D Ja właśnie skończyłam oglądać i cieszę się, że ocena na filmwebie mnie nie odrzuciła. Co prawda unikam horrorów jak ognia, ale na pastisz sobie czasem pozwolę - i było warto! Jakoś trafiło do mnie to poczucie humoru ("We come here tonight to sacrifice the body of... what's your name again? Tiffany?).
Entuzjazm mi mocno osłabł, gdy dowiedziałam się, że film wzorowano na prawdziwych wydarzeniach (sprawa Elyse Pahler), ale nadal uważam film za udany.

Jezu Chryste, szukałam specjalnie komentarza, który podzieli w tym moją dziwną opinię i żeby dokarmić trochę swoje filmowe ego XD Specjalnie obejrzałam go drugi raz z moim wspólokatorem, żeby popatrzeć na jego reakcje - okazuje, się, że dosyć podobna do mojej :p

", ale ma jedną ogromnie ważną cechę[..]poczucie humoru. "
Często, przy zabawnych filmach jest taki temat "najśmieszniejsze teksty/sceny".

To wypisz w przypadku tego filmu, te sceny, które tryskały humorem?