Fakt- zgadzam się. Czekasz, co sie wydarzy, ale wiesz o co chodzi... Nie mniej jednak- zakonczenie mi sie bardzo podobało
Wlasnie nie wiem co jest nie tak z naszymi tlumaczeniami. Ta glupota juz sie ciagnie od Die Hard. Co byloby na przyklad zlego w tytule "Zlamani" lub chocby nawet po prostu zaje*****e doslowne "Pekniecie"? Chetnie bym spotkal osobe, ktora zaakceptowala ten tytul i spytal czym sie kierowala tlumaczac Fracture w ten wlasnie sposob.
Przez takie osoby powstaja potem takie dyrdymaly jak KacVegas w Bangkoku.
Co jest złego w "Szklanej pułapce"?
Trzeba być naprawdę twardy aby rozbić ją od środka .
Pierwsza czesc nazywa sie szklana pulapka bo gosc byl zamkniety w szklanym budynku i chodzil po potluczonym szkle ;P nie szukalbym w tym glebi ;)
Trzeba tutaj poznać system i genezę powstawania polskich tłumaczeń tytułów filmow (po wypowiedzi mniemam, iż jest Ci obcy).
Przybliz mi ta geneze w takim razie. Jestem ciekaw co masz do powiedzenia w tej kwestii porownam sobie to z informacjami ktore na ten temat wlasnie przeczytalem.
To akurat źle przetłumaczony tytuł ale to narzekanie jest żałosne. Szklana pułapka była przetłumaczona sprytnie. Tylko nikt się nie spodziewał, że będą kolejne części. Zobacz na angielskich tłumaczy! Dom z papieru to po angielsku Money Heist. Ten sam problem co ze szklaną pułapką tylko dodatkowo tłumaczenie żałośnie dosłownie.
Tu akurat podałeś zły przykład, w Stanach (i nie tylko) popularnością cieszy się serial House of cards, więc dosłowne tłumaczenie (House of paper) byłoby zbyt podobne, dlatego z niego zrezygnowano. Trzeba przyznać, że nie wykazali się oryginalnością, ale lepsze to niż nasze rodzime tłumaczenia które biorą się nie wiadomo skąd. Czytamy tytuł money heist i przynajmniej od razu wiemy o czym będzie film.
To jest to samo co czepianie się szklanej pułapki. Bo Die Hard nie idzie przetłumaczyć na polski. I powstaje ten sam problem co ze szklaną pułapką, że kolejne sezony mogą nie opowiadać już o napadzie na dank a tytuł pozostaje. Tyle, że można było się nie spodziewać kolejnych części szklanej pułapki, to kolejnych sezonów Domu z Papieru tak. To samo jest z Priston brake, gdzie oryginalny tytuł nie pasuje do kolejnych sezonów. Akurat tutaj polski tytuł wypada lepiej.
Ja myślę, że tytułów się w ogóle nie tłumaczy, tylko wymyśla nowe, chwytliwe, stąd te wszystkie tytułowe absurdy.
Ja też narzekałem na tłumaczenie na początku, ale tytuł oryg. tłumaczony dosłownie dużo by tracił: fractured - mogło odnosić się do fragmentarycznych wspomnień, a także złamanej ręki córki. Był wieloznaczny. Polski tytuł był tajemniczy i miał wzbudzić ciekawość. Tak myślę
Bo Polacy to już taki naród skrzywiony. Wszystko muszą kaleczyć. Jeżeli ktoś zna angielski, to równie mocno się męczy doświadczając wypocin "genialnych" polskich tłumaczy, zatrudnionych przez oficjalnych dystrybutorów, którzy zamiast po prostu bezpośrednio przetłumaczyć to co mówią aktorzy w filmie, to zmieniają wszystko po swojemu, uważając oczywiście, że ich wersja jest lepsza od scenariuszowej, niszcząc cały sens wypowiedzi. Jest to tak nagminne, że aż krew człowieka zalewa. To już lepiej się ogląda filmy z polskimi napisami zrobionymi przez kompletnych amatorów.
Ogólnie to jest tak, że są pewne wytyczne dotyczące tłumaczeń np seriali czy filmów i to jest bardzo złożony temat. Czasami tłumacz nie jest w stanie przełożyć czegoś na język polski tak aby nie straciło 'clue' oryginału. Stosuje się różne techniki w tłumaczeniu, i to że ktoś przetłumaczył coś inaczej niż w oryginale to znaczy iż zastosował pewną metodę, która pozwoliła na bardzo zbliżony kontekst języka źródłowego do języka docelowego... To jest takiiiii temat rzeka, że ojeju... Także nie wyzywajmy tak bardzo tłumaczy :D tłumaczenie to nie zawsze taka łatwa sprawa :)
Zgadza się, że nie jest łatwa, ale najczęściej jest tak, tłumacz psuje sens całej wypowiedzi swoją samowolką. Słyszą to i się irytują ludzie, którzy angielski znają, ale tak naprawdę pokrzywdzeni są ci, którzy są skazani tylko na to kiepskie tłumaczenie.
a co miało być złamanie
ja bym to przetłumaczył gdyby kózka nie skakała to by nie miała fractured leg
Dokładnie o tym samym pomyślałam po zakończeniu filmu.Niby dobry,wciągający ale przez cały czas miałam gdzieś z tyłu głowy ten tytuł i domyślałam się jak się skończy.Szkoda,bo bez tego tytułu zakończenie byłoby naprawdę zaskakujące.
Czaję, że miał to być zwykły sensacyjniak i w tej kategorii film nie jest najgorszy (nawet z tym nieprzewidywalnym zakończeniem, które można było odgadnąć wcześniej). Ale zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej, gdyby karty zostały wyłożone na stół wcześniej i historia nie została opowiedziana z punktu widzenia kogoś zdrowego. Potrafię wyobrazić sobie całkiem dobry film, w którym główny bohater wędruje przez zaśnieżone krainy z zwłokami własnych bliskich, które traktuje jak żywe osoby.
Wyjątkowo głupie zachowanie z polskiej strony Netflixa. Dlaczego nie zostawili oryginalnego tytułu, albo nie dali czegoś w stylu "Złamanie, pęknięcie itp."? Mam Netflixa po angielsku, ale już wcześniej zaznaczyłem sobie na FW, że chcę obejrzeć. Brat mi mówi: "Polecam Fractured, tylko błagam, nie sprawdzaj polskiego tłumaczenia", a ja już je znałem, i taki tekst rozwiał już całą tajemniczość.
Spoilują też kretyńskie dialogi i zachowana bohaterów, które na kilometr wieją tym, czym wydarzenia są na prawdę. Na dobrą sprawę zakończenie ratuje film, bo gdyby okazało się co innego, to debilizm bohaterów byłby nie do wybronienia.