Wyszedł i na szczęście wrócił :) I jest - można ,np. za lukać. Dla mnie bardzo dobry, raczej kameralny, o dojrzewaniu, podejmowaniu decyzji, rodzinie, ojcostwie...
Jestem zdziwiony dobrymi opiniami, gdy dla mnie film był dużym rozczarowaniem. Webb po flircie z kinem komercyjnym wrócił do bardziej kameralnych klimatów i choć nie spodziewałem się, że uda mu się drugie "500 days of summer" byłem zaskoczony, że ta fabuła jest tak banalna i wtórna, a cały film pozbawiony jest wg mnie zupełnie dramaturgii i formy (początek i narracja przywodzą na myśl wspomniany tytuł). Główny aktor grał antypatycznie, że chyba tylko scenariusz sprawił, że postać Johanny się nim zainteresowała. Szkoda również pozostałych aktorów, którzy bardzo starali się wprowadzić więcej energii do filmu, a efekt wyszedł przerysowany.
Mnie mało co dziwi jeśli chodzi o oceny. Nawet nie dziwi mnie, że ludzie zamiast merytorycznie dyskutować opluwają się nawzajem. Nie dziwi, ale smuci... Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jako ojciec trójki dzieci /dorosłych już/ inaczej patrzę na tego typu obrazy. Z wieloma wątkami utożsamiałem się jako ojciec i jako syn. Gdy film wywołuje u mnie silne emocje, to w mej gradacji jest co najmniej niezły. Ten był na "8". Sporadycznie dyskutuję na forum, od lat wolę mieć spokój niż rację. A z racją jak z d... każdy ma swoją. Pozdr!