całkiem nieźle skonstruowany żart filmowy. Postacie są świetnie przerysowane, można by rzec. Epatowanie seksem w wykonaniu Denise Richards po prostu mistrzowskie. Świetny też był tutaj Bill Murray.
Generalnie ten film z założenia w pewnym momencie staje się absurdalny. A niektórzy za bardzo się chyba tym przejęli:p
Rzeczywiście, przypominam sobie, że podczas seansu miałam podobne odczucia. Im bardziej bohaterowie zagłębiali się w intrygi tym łańcuch absurdów stawał się coraz dłuższy. Scenariusz z jajem.
Jestem tego samego zdania. Film przekombinowany, po kilku takich zaskakujących motywach widz już się na to uodparnia i wie, że za chwilę x okaże się wspólnikiem, a y zginie itd.
Nie nazwałabym tego filmu przekombinowanym, bo to dla mnie oznacza że ktoś przedobrzył i mu nie wyszło. W tym filmie było to raczej zamierzone działanie. Polega na stworzeniu takiego natężenia absurdalnych sytuacji, że w końcu zaczynasz się śmiać ( ja tak miałam). Śmiejesz się nie dlatego, że film jest tak beznadziejny, że nic więcej nie można zrobić, tylko dlatego, że uświadamiasz sobie, że to świetny dowcip. Że ktoś sparodiował taki a nie inny typ filmów. Niektóre thrillery po prostu są tak dziwne, że aż nieprawdopodobne. Tyle, że i twórcy i widzowie traktują je całkiem poważnie. Tutaj to niemożliwe. Podobne odczucia pojawiają się np. w filmach Tarantino.
Tak film bardzo dobry, śmieszny, taki dla rozrywki zrobiony z ciekawym scenariuszem
Scenariusz 8/10, a u mnie to rzadkość.
SPOILER !!!
Właśnie widząc "ostatecznego" twista z Murray'em miałem wrażenie, że tym absurdalnym poczuciem humoru
twórcy wbijają mnie w fotel. To chyba film z największą ilością zwrotów akcji.
Tak, z tym żartem, to coś jest na rzeczy, ale chyba niekoniecznie lubię thrillery, które mnie rozśmieszają. Szczerze powiedziawszy, to ja już czekałam na koniec tych wszystkich absurdalnych wątków.
Szczególnie ostateczne rozwiązanie bardziej przypomina parodię niż autentyczny film. Ale w sumie wyszło śmiesznie.
Nikt nie napisał, że napięcie i atmosferę niebezpieczeństwa świetnie buduje muzyka.
Faktycznie, pod koniec to już bardziej przypominało czarną komedię niż thriller.
Mój komentarz jest po 5 latach od Twojego wpisu, ale co tam...
Pozdrawiam
Mamy tu do czynienia ze sprowadzeniem filmowego twistu do absurdu. Twisty piętrzą się aż do końca napisów końcowych i trudno nie przyjąć Twojej tezy o tym, że to wszystko celowe. Tak to znakomita parodia filmów, w których wątki kryminalne wodzą widza za nos i coś tam się pod koniec zaskakującego okazuje ( taki diabełek z pudełka). Twoja interpretacja jest jak najbardziej trafna i dzięki niej odebrałem ten film znacznie lepiej. Zresztą chyba sam bym pod koniec coś podobnego "wymyślił" bo poziom absurdu, ten swoisty przekładaniec twistów każdemu da do myślenia bo chyba nikt w miarę inteligentny nie uwierzy, że twórcy wciskali by nam na poważnie aż taki kit. Do tego role odegrane świetnie i klimatyczna muzyka. Druga połowa filmu ( tak od 50-tej minuty) to jazda bez trzymanki i dowód na to jak dobre było kino lat 90-tych.
Może być tak jak piszesz. Ja jednak jak oglądałem ten film to potraktowałem go śmiertelnie poważnie i wydał mi się głupi.
Warto chociażby ze względu na dobrą obsadę i piękne kobiety ( bez botoksu ). Fabuła też wciągająca