PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10008381}
7,1 15 122
oceny
7,1 10 1 15122
7,5 37
ocen krytyków
Challengers
powrót do forum filmu Challengers

Challengers stał się jedną z bardziej wyczekiwanych premier roku 2024 i z klasą zwieńczył tenże filmowy kwartał. Nikogo nie zaskoczy, że Luca Guadagnino (reżyser) oraz Zendaya (Tashi Duncan) byli żywą reklamą jeszcze przed wypuszczeniem w świat oficjalnych zwiastunów produkcji. Natomiast krążąca w sieci erotyczna scena trójki bohaterów, dodatkowo przykuła uwagę ogromu użytkowników na całym świecie — zapewne niejedna osoba wybrała się na seans „zachęcona” tymże przedsmakiem.

W toku akcji dość szybko orientujemy się, że nie zostaniemy nakarmieni „tanim” romansem ze sportem w tle, ale film o tenisie też to nie jest. Guadagnino („Tamte dni, tamte noce”, „Aż do kości”) ponownie karmi widza sensualnością, napięciem seksualnym i erotyką, jednak prócz sypialni odczuwamy to również na korcie. Na szczęście nie spotkamy się z trójkątem miłosnym dla nastolatków. Ambiwalentność relacji między bohaterami i ich drogi do upragnionych celów oddalają nas od efektu prostego melodramatu. Ukształtowany został niezwykle estetyczny obraz, który tworzą starannie dobrane palety barw, płynne ujęcia i zabawa perspektywą. Szczególnie ciekawym i nowoczesnym zjawiskiem jest pojawiąjąca się perspektywa pierwszoosobowa — czyż nie byłoby interesujące obejrzeć mecz tenisa z punktu widzenia odbijanej piłki?

Na brawa zasługuje precyzja prowadzenia widza po skokach czasowych, które nawet bez ułatwień w postaci napisów byłyby klarowne dla widza. Każda retrospekcja logicznie wynika z wydarzeń dziejących się w teraźniejszości. Cały zabieg układa się w postaci jasnego przekroju lat postępu zawodowego i życiowego bohaterów. Główną osią fabularną jest mecz pomiędzy dawnymi przyjaciółmi Artem i Patrickiem. Wszystkiemu przygląda się trenerka i żona jednego, a jednocześnie była dziewczyna drugiego Tashi Duncan. Emocjonująca rozgrywka przeprowadza widza przez odmienne, lecz krzyżujące się losy toksycznej triady bez zahamowań na drodze do wygranej. Każde z nich ukazane jest odbiorcy z lepszej i tej gorszej strony. Zaborcza Duncan, niepewny siebie Art i niedojrzały Patrick na przemian odpychają się i przyciągają. Między tą trójką panuje niezwykła, a zarazem niezdrowa chemia, którą doskonale odgrywają Zendaya, Josh O’Connor (Patrick) i Mike Faist (Art). Aktorzy przekonująco jawią się raz jako nastolatkowe, potem zaś jako doświadczeni życiem dorośli po 30-dziestce. Niezależnie czy widz sympatyzuje z którymkolwiek z nich jest on w stanie współczuć bohaterom w tychże złożonych emocjach i stawianych przed nimi dylematach. W moim odczuciu bohaterowie wyglądają jednakowo młodo na każdym etapie, jednak zaangażowanie aktorów i wciągająca fabuła rekompensuje to widzowi, aż z czasem przestaje się na to zwracać uwagę w czasie oglądania.

Ogromnym atutem „Challengers” jest muzyka autorstwa Trenta Reznora i Atticusa Rossa. Dla wielu zabrzmi to zaskakująco, ponieważ większość soundtracku to muzyka techno. Jednak połączenie intensywnych i rytmicznych dźwięków przeplatanych odgłosami dobiegającymi z kortu lub kompletnie cichych ujęć świetnie komponuje się z obrazem i nastrojem. W konsekwencji stając się prawdziwą muzykalną ucztą dla odbiorcy. Jest to czysta finezja przyciągania i odpychania się warstwy muzycznej ze ścieżką dźwiękową — niczym wyżej opisany trójkąt głównych bohaterów.

Fizyczność jest jedną z podstaw tejże produkcji piękne ciała, często ociekające potem, głównych bohaterów gną się i napinają z każdej możliwej perspektywy w ferworze rywalizacji czy to w łóżku, czy poza nim. Jednakże ciągle powtarzające się sekwencje slow motion z przygrywającą im muzyką techno mogą w czasie całego seansu niebezpiecznie zbliżyć się do niezamierzonych efektów. Twórcy w tym wypadku stąpają po bardzo cienkiej linii między satysfakcjonującym dla oka i budowaniem napięcia, a przewidywalnym kiczem. Ponadto pojawić się może jeszcze jeden zarzut. Kiedy mamy styczność z „przeerotyzowaniem” filmu? Pozwolę sobie na pozostawienie tej kwestii otwartej. Dla każdego odbiorcy taka granica będzie leżała w zupełnie innym miejscu. Nie mniej zaznaczę, że seks w przypadku fabuły „Challengers” jest jej integralną częścią i jednocześnie narzędziem budującym kompleksową psychikę każdego z głównych bohaterów. Nie można zapomnieć o naturalnie wpisanych w scenariusz klamrach narracyjnych czy to w odgrywanych przez aktorów gestach, czy „smaczkach” dialogowych — pełnia satysfakcji.

Walka nie zaczyna i nie kończy się na korcie. Mimo iż w tym całym bilansie zysków i strat gubi się precyzja oddania samej gry w tenisa, to pamiętać należy, że nie taki był zamysł twórców. „Challengers” przekazuje wachlarz zawiłości pomiędzy brnącą przez lata relacją trójki osób, które gonią za swoją wygraną. Cała akcja usytuowana jest w środowisku tenisa, lecz kluczem są tutaj zjeżdżające się i rozjeżdżające drogi Tashi, Patricka i Arta ku swojemu katharsis. W opisie filmu występuje fraza: „jaka będzie cena wygranej”. Jednakże myślę, że nie rozchodzi się o koszt, a o cel i drogę do niego. Z pewnością jest to produkcja warta polecenia i przyznaję jej w pełni zasłużoną ocenę 8/10.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones