Związek Radziecki (Moskwa) po zagładzie nuklearnej. W wyniku atomowego holokaustu ginie większość ludności. Pozostali przy życiu skazani są na powolną śmierć. Ocaleni po atomowej hekatombie próbują organizować sobie życie. Jednym z ocalałych jest naukowiec - profesor historii, laureat Nobla. Pisze listy do syna, wierząc, że ten ocalał.
Jeżeli Ian Curtis popełnił samobójstwo po obejrzeniu Stroszka to przy "Listach...." nie dotarłby do końca napisów początkowych. Kolejny dowód, że nie trzeba wielkich efektów specjalnych aby przykuć widza do fotela. Ogromną rolę odgrywa w filmie dźwięk. Sceny w szpitalu praktycznie nie widać jednak dźwięk powoduje...
Bohaterowie; szarzy ludzie, umierają powoli w potwornych warunkach. Niewiele akcji: profesor; noblista poszukujący najpierw leków dla umierającej w męczarniach żony, później, w obłędzie już, próbujący znaleźć nieżyjącego syna. Nieludzki rejestr ludności dokonywany przez lekarza, który nie zabierze do bunkra garstki...
Dołująca wizja przyszłości która wciska w fotel. Świetne zdjęcia i scenografia przedstawiające zniszczony świat po wojnie atomowej. Wizualnie ten film jest genialny, przypomina mi trochę "Element zbrodni", ale tu jest nawet lepiej- wszechobecne ciała, zniszczenie, pył oraz bród, a to wszystko zobrazowane w kolorystyce...
więcejNiechaj schowają się wszystkie zachodnie nowoczesne ultra dopieszczone produkcje - tutaj klimat można wybierać wiadrami, wylewa się z ekranu, a kiepska jakość obrazu tylko potęguje efekt. Proste środki a genialny rezultat i atmosfera totalnego przygnębienia, świat po zagładzie pokazany bez zbędnego cackania się......
Niezwykle opresyjny, przesycony smutkiem i intensywną melancholią radziecki film post-apo o fizyku-nobliście, który w świecie post-nuklearnych zgliszcz i zagłady ukrywa się z grupą ocalałych (w tym z umierającą żoną) w piwnicach biblioteki i w swoim umyśle pisze listy do martwego (?) syna. Listy, które nigdy nie...